210. rocznica powołania przez Napoleona 1. Polskiego Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej

SZWADRON ELBY, CZYLI PRZYCZYNEK DO 210. ROCZNICY UTWORZENIA 1. POLSKIEGO   PUŁKU SZWOLEŻERÓW GWARDII NAPOLEONA 


                                                                                     

Szwadron Elby, mal. J.Chełmiński 
   
W związku z przypadającą w tym roku 210. rocznicą powołania przez Napoleona 1. Pułku Polskiego Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej, wato przy tej okazji przywołać garść informacji o tych z nich, którzy służyli mu i byli wierni do ostatka. Byli najwierniejszymi z wiernych, dlatego że upatrywali w nim do samego końca, tego który pomoże im w spełnieniu pragnień o uwolnieniu Polski spod zaborów. Byli jedynymi, którzy trwali przy nim niezłomnie. Trwali przy nim na wszystkich frontach w Europie, byli na Elbie i pod Waterloo, byli też w Paryżu gdzie podpisywał swoją ostateczną kapitulację i gdzie zakończyło się jego" 100 dni". Zanim jednak doszło do tej jego ostatecznej abdykacji,  11 kwietnia 1814 r. podpisał pierwszą swoją abdykację po tym, jak połączone siły cesarzy Rosji, Austrii i Prus oraz królestwa Szwecji wkroczyły do Paryża. Pozwolono mu wtedy zachować tytuł cesarski i zesłano na małą wyspę u wybrzeży Włoch, na Elbę. Przyznano mu też wtedy dożywotnią pensję na utrzymanie tam swego dworu i strzegących go oddziałów gwardii cesarskiej.
       Po podpisaniu tej pierwszej kapitulacji, szwoleżerowie polscy służący w 1. Pułku Szwoleżerów Gwardii w większości powrócili do kraju na wezwanie cara, któremu w wyniku podpisanych paktów pokojowych przypadły ziemie polskie. Było to Królestwo Polskie powołane na Kongresie Wiedeńskim w miejsce utworzonego z woli Napoleona w 1807 r. Księstwa Warszawskiego, gdzie żołnierze otrzymali przydziały do armii pod carskim zwierzchnictwem. Natomiast  w tworzonych w kwietniu 1814 r. oddziałach gwardii mających odejść z Cesarzem na Elbę miał znaleźć się 600-osobowy batalion grenadierów oraz szwadron polskich szwoleżerów sformowany spośród tych, którzy postanowili nie wracać do kraju po jego abdykacji. Gdy w kwietniu 1814 r. Napoleon stanął przed frontem pułku szwoleżerów i ogłosił swą decyzję o skompletowaniu z jego żołnierzy jednego szwadronu dla celu towarzyszenia mu na zesłaniu na Elbie, to ponoć wszyscy zebrani zgodnie zakrzyknęli, że wszyscy chcą tam z nim jechać. Nie było to jednak możliwe a cesarz powierzył majorowi Pawłowi Jerzmanowskiemu dokonanie wyboru tych, którzy wejdą w skład tego oddziału. Szwadron, w momencie utworzenia miał liczyć około stu szwoleżerów, w tym 6 oficerów, 11 podoficerów, 8 brygadierów, 2 trębaczy i kowala. Major Jerzmanowski wybrał sobie wtedy do pomocy kapitana Kajetana Balińskiego, poruczników - Marcina Fiutowskiego i Kazimierza Kocha, podporuczników - Tomasza Skowrońskiego i Józefa Piotrowskiego oraz podoficerów, wśród których trzon stanowili wachmistrze: Jan Raffaczyński, Marcin Bielicki, Stanisław Borowski, Jan Faszczewski, Franciszek Mierzejewski, Józef Piotrowski, Michał Schulz, Ludwik Trzebiatowski i Józef Zaremba. Wśród tych oficerów i podoficerów znajdowali się niemal wyłącznie ci (poza Szulcem i Piotrowskim), którzy zaciągnęli się do formowanego w 1807 r. pułku w samych jego początkach, między kwietniem a październikiem. Byli to więc świetnie wyszkoleni i zaprawieni we wszystkich napoleońskich kampaniach żołnierze. Wśród furierów i brygadierów połowa należała do tej najstarszej stażem kadry i byli to: Jan Michniewicz, Jan Aniołkowski, Jan Bocianowski, Józef Borkowski i Michał Lewandowski. Wszyscy oni walczyli wraz ze swym pułkiem począwszy od 1808 r. w Hiszpanii, potem w 1809 r. w Austrii. Część z nich w latach 1810-1811 ponownie walczyła w Hiszpanii przeciw Anglikom a w 1812 r. byli w Rosji i Moskwie. Przeżyli dramatyczny zimowy odwrót stamtąd i późniejszą kampanię saską w 1813 r. oraz francuską w 1814 r. Wszyscy oficerowie i podoficerowie oraz wielu szeregowych, byli wielokrotnie odznaczani za swoje męstwo Legią Honorową i innymi francuskimi orderami. Wśród wybranych do "szwadronu Elby" szeregowych szwoleżerów, większą część stanowili już jednak ci, którzy zaciągnęli się do pułku w późniejszym czasie, tj. w 1813 r. i byli następcami tych którzy zginęli w tragicznej kampanii rosyjskiej. Tych z zaciągu z 1807 r. było wśród nich tylko 17 - Biernacki Łukasz, Chądzyński Mikołaj, Czaykowski Antoni, Gregorewicz Stanisław, Jankowski Franciszek, Kassarek Józef, Kaszewski Ludwik, Kozakiewicz Wincenty, Krawczyński Stanisław, Łukasiewicz Józef, Mioduszewski Florian, Olechnicki Paweł, Wysocki Tomasz, Zawadzki Antoni, Zdanowski Józef, Zieliński Marcin. Wszyscy oni stanowili z pewnością kwiat ówczesnej polskiej jazdy.
        Początkowo, 40 z tych wybranych szwoleżerów, skierowano do włoskiego miasta Parma, gdzie mieli stanowić gwardię dla cesarzowej Marii Ludwiki, która po abdykacji Cesarza tam właśnie miała się udać i osiąść. Cesarzowa jednak tam w końcu nie przybyła a więc oni po 3 miesiącach dołączyli do pozostałych szwoleżerów na Elbie. A tam wszystkich czekała żmudna garnizonowa służba, tak różna od tej którą pełnili przez wszystkie poprzednie lata. Było ich w sumie 109, z czego tylko 20 pełniło służbę konno z powodu braku wierzchowców dla pozostałych. Maria Ludwika nie przyjechała do męża także i na Elbę. Szwoleżerowie byli tam natomiast świadkami przybycia na wyspę Marii Walewskiej z jej synem ze związku z Napoleonem. Okazała się cennym gościem, przebywała tam bowiem 2 dni aby następnie wywieźć stamtąd listy Napoleona do jego zwolenników, które pozwoliły przygotować jego późniejszy zbrojny powrót na kontynent. Było to niezwykle istotne, bo wszystkich jego dotychczasowych gońców wyłapywano a listy przechwytywano. Napoleon zdając sobie sprawę z nastrojów Francuzów pod rządami Ludwika XVIII, postanowił opuścić Elbę. Wraz z gwardzistami i szwadronem polskich szwoleżerów wydostał się z wyspy i ruszył 26 lutego 1815 r. na Paryż.




Powrót Napoleona z Elby. Mal. Carl von Steuben

       W krótkim czasie zdołał przeciągnąć na swoją stronę dużą część swych dawnych marszałków i generałów, którzy pozostali po jego abdykacji na służbie Ludwika. W przeciągu miesiąca udało mu się zebrać prawie 90 tysięczną armię i na jej czele wkroczył ponownie do Paryża. Szwoleżerowie z Elby byli wtedy wraz z gwardzistami francuskimi zalążkiem nowej armii napoleońskiej, która ruszyła na Paryż a potem pod Ligny i Waterloo.          
         Szwadron polskich szwoleżerów w trakcie owego marszu Napoleona na Paryż uzupełniono do stanu 225 żołnierzy tymi polskimi kawalerzystami, którzy pozostali we Francji po pierwszej abdykacji Cesarza. Byli wśród nich lansjerzy Legii Nadwiślańskiej (np. Jan Jakubowski), żołnierze z pułków huzarów (np. Andrzej Weber), pułków strzelców konnych (np. Piotr Krzemiński). W 1815 roku polski pułk szwoleżerów nie mógł być odtworzony na zasadach na jakich istniał do 1814, ze względu na jego rozwiązanie po pierwszej abdykacji Cesarza i powrót niemal wszystkich jego żołnierzy do kraju. Pojedynczy szwadron złożony z 225 żołnierzy został więc włączony do 2-go Pułku Szwoleżerów Holenderskich i jako najstarszy rangą miał miejsce na prawym skrzydle tego pułku. Szwadron dzielnie walczył podczas licznych szarż marszałka Neya na centrum angielskich pozycji pod Waterloo.
         Polacy wyróżnili się w nich i tym, że jako jedyny oddział armii francuskiej, uczestniczyli w bitwie w mundurach paradnych a istnieją i takie angielskie przekazy, że ponoć ostatnim słyszalnym sygnałem nawołującym do odwrotu z pola walki był ten z trąbek sygnałowych polskich szwoleżerów. W bitwie pod Waterloo, polscy szwoleżerowie walczyli, jak zawsze niezwykle  mężnie ale pomimo swych brawurowych szarż odnieśli tam niewielkie straty. Po bitwie odnotowano bowiem zaledwie 5 poległych, jednego zaginionego i jednego wziętego do niewoli. Kilkunastu odniosło rany, w tym dowódcy - Paweł Jerzmanowski i kapitan Kajetan Baliński.
      Po zakończeniu bitwy pod Waterloo, szwoleżerowie podobnie jak pozostałe oddziały wycofały się do Francji a po abdykacji Napoleona szwadron został rozwiązany 1 października 1815 r. Wszystkich awansowano wtedy o jeden stopień a więc większość starszych rangą podoficerów zostało oficerami. Większość szwoleżerów powróciła wtedy do kraju, który nosił wówczas nazwę Królestwa Polskiego ale faktycznie był całkowicie zależny od Rosji. Tylko niewielu z nich, w przeciwieństwie do tych którzy powrócili rok wcześniej, udało się otrzymać po powrocie przydziały do armii Królestwa Polskiego. Była to kara za niepodporządkowanie się rozkazom cara sprzed roku, po pierwszej abdykacji Napoleona.


Janusz Bielicki


Źródła:  Adam Skałkowski, Oficerowie polscy stu dni Napoleona, Lwów 1915; Stanisław Kirkor - Pod sztandarami Napoleona, Londyn 1982; Marian Kukiel - Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej 1795-1815, Poznań 1996; Registre Matricule du Regiment des chevaux legers-lanciers polonais, Vincennes 2002; A. Rembowski, Żródła do historii Pułku Polskiego Lekkokonnego Gwardii Napoleona, Warszawa 1899.                                       


Artykuł na stronie Fundacji umieściła Karola Skowrońska
Autor: Karola Skowrońska